W biznesie liczy się przede wszystkim kultura organizacyjna, a nie sztuczne parytety
Niezależnie od działań Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania czy Komisji Europejskiej, kobiety na rynku pracy traktowane są inaczej niż mężczyźni.
Mimo że Dzień Kobiet dopiero przed nami, warto, aby tematem równości w pracy zajmować się przez cały rok, a nie tylko przy okazji, choć pięknego, ale jednodniowego święta.
Na świecie problem próbuje się rozwiązywać na różne sposoby. Pojawiają się m. in. pomysły wprowadzenia parytetów płci w kręgach kadry zarządzającej. Jednak tego typu odgórne regulacje są nieco sztuczne i sprawiają, że czasem na siłę szuka się rozwiązań nie do końca pasujących do profilu działalności danej firmy.
Zgadza się z tym dr Wojciech Winogrodzki, prezes Podlaskiego Związku Pracodawców, który podkreśla, że jest ze wszech miar za zrównaniem praw i pozycji obu płci, ale przyznaje, że rzeczywiście nie da się tego uczynić, stosując wyłącznie instrumenty prawne.
- Przecież nie ma barier instytucjonalnych dla żadnej z płci, jeżeli chodzi o zakładanie własnej firmy. A mimo to właścicielami i udziałowcami przedsiębiorstw w znakomitej większości są mężczyźni. Wprowadzenie parytetu nie ma tu oczywiście sensu. Ale zarazem rodzi się pytanie: czy przyczyny tego stanu rzeczy są natury społecznej, czy też wynikają z wrodzonych różnic między płciami? Stąd nie zawsze pomysł parytetów musi mieć sens - zauważa.
Dr Winogrodzki podkreśla jednak, że jest coraz mniej obiektywnych barier stojących na drodze do równouprawnienia zawodowego, natomiast coraz większa część przyczyn faktycznego zróżnicowania sytuacji obu płci, ma źródła społeczne (np. w edukacji) i w tym obszarze, według niego, należałoby szukać skutecznych przeciwdziałań.
Dość wyrazisty przykład zupełnie odmiennego, od powszechnie stosowanych praktyk sposobu traktowania tej kwestii, reprezentuje należący formalnie do brytyjskiej, międzynarodowej korporacji Chesapeake Białystok. W zakładzie tym nigdy nie było i nie ma takich parytetów, a mimo to na 300 zatrudnionych tam pracowników połowę stanowią kobiety. To ciekawe, zważywszy na profil działalności przedsiębiorstwa – to firma produkcyjna, działająca w przemyśle poligraficznym.
- Parytety w naszej firmie są zwyczajnie zbędne. Ponieważ wszyscy pracownicy traktowani są w sposób naturalny równo, kobiety nie są u nas ani w lepszej, ani w gorszej sytuacji. Konkurują na równi z mężczyznami i sytuacja pokazuje, że nawet w takiej gałęzi przemysłu w której działamy, potrafią odnaleźć się zarówno w gronie specjalistów, jak i menadżerów - wyjaśnia Andrzej Sosna, dyrektor generalny Chesapeake Białystok.
To równe traktowanie znajduje zastosowanie we wszystkich aspektach pracy. Warunki zatrudnienia pań są identycznie, jak w przypadku mężczyzn. Odnosi się to do różnych płaszczyzn funkcjonowania biznesu – od produkcji, po projektowanie czy kwestie logistyczne. Co ważne, dotyczy zarówno szkoleń, możliwości awansu czy oczywiście zarobków.
Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z faktu, że białostocki Chesapeake koncentruje się na nowoczesnych technologiach i wartościach dodanych do rdzenia biznesowego, czyli druku. Należą do nich projektowanie, doradztwo technologiczne czy systemy jakościowe.
Wniosek nasuwa się więc niemal automatycznie – to nie odgórne regulacje czy ustawowe parytety, ale kwestia kultury organizacyjnej i świadomości managerów, a także nowoczesne technologie i budowanie wartości dodanych stanowią o równości kobiet i mężczyzn w miejscu pracy. Porównując bowiem sytuację w Chesapeake Białystok z przedsiębiorstwami skoncentrowanymi wyłącznie na produkcji – czyli na druku, różnice w proporcjach zatrudnienia w zależności od płci stają się widoczne gołym okiem.
Nadesłał:
publicum
|