Zachar Prilepin, "Patologie" - recenzja
W Polsce nakładem wydawnictwa Czarne ukazała się dotychczas jedna książka Prilepina – „Sańkja”.
Gdybyśmy przyznawali gwiazdki za książki, „Patologie” Zachara Prilepina otrzymałyby notę najwyższą. Naszym zdaniem nie będzie przesadą porównanie jej do „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a. W światowej literaturze współczesnej dzieło rosyjskiego pisarza to jedna z najbardziej przejmujących powieści antywojennych.
I Remarque, i Prilepin w swoich powieściach wykorzystali własne doświadczenia wojenne. Pierwszy został wysłany na front do Flandrii, ale już pierwszego dnia w bitwie pod Passchendaele odniósł pięć postrzałów i wrócił do domu. Prilepin miał mniej szczęścia, podczas wojny w Czeczenii w 1996 i 1999 roku służył jako kapitan w OMON-ie (Oddział Milicji Specjalnego Przeznaczenia, nazywany też Czarnymi beretami).
W „Na Zachodzie bez zmian” bohaterem jest walczący na froncie I wojny światowej dziewiętnastoletni chłopak, przedstawiciel „straconego pokolenia”. Do „straconego pokolenia” należy również dwudziestodwuletni Jegor Taszewski, narrator „Patologii”, który osiemdziesiąt lat później jako żołnierz specznazu zostaje wysłany na wojnę w Czeczenii, do Groznego.
Jegor zostawia w normalnym świecie dziewczynę, Daszę i wspominanie jej to właściwie jedyna ucieczka od wojennej rzeczywistości. Jest jeszcze lejąca się litrami wódka, lecz jej znieczulające działanie jest pozorne. Koszmar jest od niej silniejszy i narasta z każdą godziną. Jegor uczestniczy w wojnie, gdzie żadna z stron nie bierze jeńców, gdzie w każdej chwili można stracić życie od strzału snajpera, gdzie brud, krew, ból i cierpienie są wszechobecne, gdzie najczęściej zadawanym pytaniem jest, czy zaraz zginę.
Zachar Prilepin, na co dzień działający w radykalnej Partii Narodowo-Bolszewickiej, w „Patologiach” nie przemycił żadnej ideologii. Pokazuje nam wojnę, w której nie ma zwycięzców, są tylko zabici i ranni. Rosjanie i Czicze, bo tak rosyjscy żołnierze nazywają Czeczenów. Bliski reportażowi rozedrgany styl Prilepina wprowadza nas w sam środek czeczeńskiego piekła, z którego – tak jak bohater – chcielibyśmy się jak najszybciej wydostać. Warto tu docenić świetny przekład Małgorzaty Buchalik, oddający sugestywność prozy Prilepina.
W Polsce nakładem wydawnictwa Czarne ukazała się dotychczas jedna książka Prilepina – „Sańkja”, o której pisaliśmy w Salonie. Publikowane obecnie, również przez Czarne, „Patologie” są drugim tytułem przełożonym na polski. To debiut Prilepina z 2004 roku, debiut mocny, dojrzały, znamionujący wielkie mistrzostwo, które pisarz potwierdził w kolejnych książkach. SK
Nadesłał:
puella
|