Karnawał maskowy w Wenecji
Cudowny i pełen przepychu karnawał w oprawie tradycyjnych, bogato zdobionych weneckich masek i kostiumów. Przenieś się z nami w świat z innej epoki...
Jest wczesny ranek. Vaporetto wolno wpływa na Canal Grande. Nie jest to nasz pierwszy pobyt w Wenecji, ale nigdy nie mieliśmy okazji podziwiać tego majestatycznego kanału w promieniach wschodzącego słońca. Ciepła barwa światła nadaje intensywności wyblakłym, pastelowym fasadom wspaniałych pałaców. Jest chłodno, bo przecież mamy zimę, ale to właśnie teraz odbywa się jedno z najciekawszych wydarzeń w Wenecji - słynny, pełen przepychu karnawał w oprawie tradycyjnych, bogato zdobionych weneckich masek i kostiumów.
To była jedna z naszych spontanicznych decyzji. Kilka dni wcześniej wpadliśmy na pomysł, aby wybrać się do Wenecji w ostatni weekend karnawału. Trudno było kupić lot w dobrej cenie na kilka dni przed podróżą, w czwartek wsiedliśmy więc do samochodu i pomknęliśmy w stronę Italii. Znurzeni długą trasą zdrzemnęliśmy się w aucie gdzieś w Dolomitach i dzięki temu dotarliśmy do miasta o wschodzie słońca. Zarezerwowaliśmy tym razem hotel w samym centrum. Ceny noclegów w czasie karnawału znacznie rosną, więc musieliśmy wydać niemałą sumkę za nasze albergo. Jednak naprawdę warto było zamieszkać w pięknej, starej kamienicy, położonej w wąskiej uliczce, 10 minut pieszo od placu św. Marka i Ponte di Rialto. Zostawiamy bagaże w przytulnym pokoju, z pięknym starym łożem, sufitem wykończonym ciemnym drewnem i ogromnym, kryształowym żyrandolem. Wracamy na przystanek tramwajów wodnych, aby popływać po wielkim kanale, zanim miasto na dobre zbudzi się ze snu.
Jeśli chcemy zrozumieć na czym polega magiczny urok Canal Grande, powinniśmy przepłynąć się nim co najmniej kilka razy, najlepiej o różnych porach dnia. Za każdym razem odkryjemy coś, na co nie zwróciliśmy wcześniej uwagi. Piękne pałace, reprezentujące różne style architektoniczne, kościoły z kopułami i strzelistymi dzwonnicami, stare mosty spinające brzegi kanału.
Wysiadmy przy targu Pescheria. Jest to jedyne miejsce na nabrzeżu, gdzie panuje ożywienie, mimo wczesnej pory. Podziwiamy nieskończoną ilość oferowanych tu produktów, zwłaszcza świeżych ryb i owoców morza. Szkoda, że nie mamy gdzie przyrządzić takich specjałów. W pobliskiej kafeterii zamawiamy capuccino i rogaliki z dżemem cytrusowym - typowe weneckie śniadanie.
Posileni, zapuszcamy się w gąszcz wąskich uliczek, od czasu do czasu rozszerzających się w malownicze place. Tu dopiero widać, że miasto powoli budzi się do życia. Kafeterie niespiesznie otwierają swe podwoje, wabiąc zapachem świeżo parzonej kawy.
Taki spacer bez określonego celu, spokojna wędrówka wśród kanałów i mostów, z dala od utartych szlaków turystycznych to najlepszy sposób na zwiedzanie Wenecji i odkrycie jej prawdziwego uroku. Spędzamy tak większą część dnia, błądząc bez mapy w krzątaninie uliczek, od czasu do czasu przeprawiając się na drugą stronę wieloosobową gondolą, zwaną traghetto, w której podróżuje się na stojąco.
Popołudniu, czas jednak wybrać się na plac św. Marka, bo tam odbywają się wszystkie karnawałowe imprezy. Im bliżej centrum, tym mijamy coraz więcej ludzi. Wielu z nich nosi piękne renesansowe stroje, peruki i bogato zdobione weneckie maski. Spotykamy całe rodziny przebierańców. Nawet mały berbeć w wózku ubrany jest w pełen przepychu kostium, jak i jego rodzice.
Wszyscy przemieszczają się w stronę placu, który jest centrum karnawałowej zabawy. Jest to tłoczno i gwarno. W wielu miejscach poustawiane są estrady, na których odbywają się parady, występy komików czy przedstawienia comedii dell'arte, niczym przeniesione tu z czasów renesansu.
Postacie w pięknych kostiumach, mieszają się z tłumem turystów. Są wszędzie. Dumnie paradują w swych wystawnych strojach, chętnie pozując do zdjęć. Za chwilę na głównej scenie odbędzie się konkurs na najlepszy kostiumu. Uczestnicy z niecierpliwością czekają na swoją kolej. Kto dziś zwycięży? Jury nie będzie miało łatwego wyboru.
Powoli zapada zmrok. W świetle jupiterów, na tle smukłej wieży Campanile swoje występy rozpczynają podniebni akrobaci.
W przyległych do placu kawiarniach o barokowych, pełnych przepychu wnętrzach, zasiadają panowie w perukach i panie w kapeluszach z piórami. Czyżby czas cofnął się tu dziś o kilka wieków?
Następnego dnia wstajemy wcześnie rano. Nad laguną unosi się mgła, a słońce próbuje przebić się przez chmury. Na molo przy Pałacu Dożów odbywa się niezwykły pokaz. Jest to czas dla fotoreporterów. To chyba jedyny moment, kiedy możemy bez tłumu turystów podziwiać cudowne stroje i piękne weneckie maski. Warto było wstać tak wcześnie, aby wziąć udział w tym widowisku. Wkrótce po drugiej stronie kanału rozpocznie się parada gondoli. Każdy kto przebrał się w strój karnawałowy może bezpłatnie przepłynąć się jedną w tych pięknych łodzi po Canal Grande. Na pomostach czeka wielu chętnych.
Po paradzie gondoli odbędą się wyścigi czteroosobowych łodzi. Ekipy w strojach Casanowy już pędzą na miejsce startu. Przechadzamy się nad kanałem, przegryzając fritole, gorące racuszki z rodzynkami, karnawałową specjalność Wenecji. Obserwujemy jak mieszkańcy miasta i turyści bawią się i świętują. Kiedy wybierzemy się tu po raz kolejny, wypożyczymy piękne stroje z epoki i udamy się na jeden z hucznych bali, jakie odbywają się w pałacach nad kanałem. I koniecznie będzie to bal w ostatni dzień karnawału przed środą popielcową. Gdy o dwunastej w nocy zabiją dzwony, oznajmiając koniec zabawy, zgodnie z tradycją należy wtedy zdjąć maskę i ujawnić swoją tożsamość.
Jeżeli chcesz zobaczyć zdjęcia z naszej wyprawy, warte więcej niż tysiąc słów odwiedź stronę: http://europe-traveller.com/relacja-z-wenecji/
Natomiast jeśli nie wiesz jak tanio podróżować po Europie i samodzielnie zorganizować cudowne wakacje wejdź na: http://europe-traveller.com/tanie_podrozowanie/
Zapraszamy Cię serdecznie do przeczytania wielu ciekawych relacji z naszych podróży!